Rodzinny konkurs ogrodniczy 2019

Ogród ozdobny

Grunt to rodzinka


Nasz ogród łączy pokolenia już od ćwierćwiecza. Gdy go kupiliśmy, wymagał bardzo dużo pracy. Przebudowanie walącej się altanki, zaprojektowanie grządek, posadzenie drzew owocowych. Doprowadzenie do porządku zajęło nam przeszło rok. Rodzina i dzieci chętnie nam pomagały. Efekt był zdumiewający - na naszej działce stanęła altana z poddaszem, kuchnią, sypialnią, toaletą i schowkiem na narzędzia. Wraz z upływem lat, pojawiało się coraz więcej gatunków roślin - chętnie odwiedzaliśmy giełdy i targi ogrodnicze. Moją pasją są zdecydowanie kwiaty, a szczególnie tulipany. Wiosną można u nas podziwiać dziesiątki różnokolorowych odmian. Ogród to nie tylko ciężka praca, ale również odpoczynek. Od zawsze organizujemy tam spotkania rodzinne, urodziny dzieci i grille ze znajomymi. Co ciekawe, zorganizowaliśmy tam nawet swoje wesele - po 30 latach znajomości. Towarzyszyły nam najbliższe osoby. Na naszej działce wychowały się 4 pokolenia! Dzieci chętnie przychodzą i pomagają. Nie brakuje tutaj dla nich rozrywek - huśtawka, piaskownica, dmuchany basen i mnóstwo zabawek. Z zaciekawieniem oglądają dojrzewające owoce i warzywa, które później można po prostu zerwać i zjeść. Chętnie bawią się też z kotem, który jest z nami od 6 lat i stał się członkiem rodziny. W pobliżu przepływa rzeka i można karmić kaczki - trzeba przyznać, że zwierząt u nas nie brakuje. Nasz ogród to raj dla małych i dużych!

Inne

Nasz ogród - nasz raj


Kolejny "rok ogrodowy" za nami (choć tak naprawdę jeszcze został co najmniej miesiąc by podziwiać w nim to i owo). Ja w tym roku już od samego jego początku starałam się robić ciekawe zdjęcia pokazując zarówno roślinność, jak i nas samych w nim, pokazując relaks i pracę. Wszystko tak naprawdę zaczyna się już w styczniu gdy zima w pełni, gdy trzeba zabezpieczyć rośliny, potem powoli wszystko budzi się do życia. W moim domowych kuluarach zaczynam pierwsze wysiewy kwiatów sezonowych. Następnie nastaje czas wiosny na którą z niecierpliwością czekamy, pojawiają się pierwsze kolory i zapachy. Od tulipanów, hiacyntów i żonkili po piwonie, róże, goździki brodate, hortensje, lilie, pelargonie, petunie i begonie - latem, aż po rudbekie, aksamitki, mieczyki i dalie - jesienią. W pełni lata cieszę się moim zacienionym tarasem na którym właśnie wtedy wszystko pięknie wygląda - kwiaty "cienia" też mają swój urok. Sezon owocowo-warzywny rozpoczyna się w czerwcu truskawkami, potem są porzeczki, agrest, maliny, czereśnie, wiśnie, a na koniec lata mamy już jabłka, gruszki, winogrona, aronię. O warzywnik dbam aż do jesieni aby cieszyć się smakiem pomidorów, ogórków, rzodkiewek i sałaty, fasolki, cukinii i dyń, marchewek, pietruszek, papryki i buraków. Często odwiedzają nas znajomi i rodzina ciesząc się z nami tym wszystkim, często wychodzą też od nas z darami naszego ogrodu. Nasze dwa koty bardzo dobrze się tu czują, mają swoje ulubione miejsca do relaksu, kontrolują zbierane plony czy też z dumą przynoszą różne mniejsze gatunki zwierząt zamieszkujące ogród bądź je odwiedzające. Dzieci, a zwłaszcza moja córka która już jest małą ogrodniczką i po mamusi pokochała ogrodnictwo, także czują się tu dobrze, mają gdzie się bawić i broić, a my sami wykorzystujemy wszystko co nam los tutaj dał do życia i wypoczynku :)

Ogród ozdobny

Moją pasją jest ogrodnictwo i rękodzieło


Patrząc na swoją twórczość, zastanawiam się czasem skąd biorą mi się te wszystkie, liczne pomysły i jak to możliwe, że przychodzą do głowy człowiekowi, który nigdy zawodowo nie miał styczności ani ze sztuką, ani z florystyką, ani tym bardziej z jakimkolwiek rękodziełem. Jednak jak tylko pomyśle o przeszłości i sięgnę pamięcią, od razu uświadamiam sobie, że właściwie od zawsze tak miałam. Chyba urodziłam się taka „dziwna i pokręcona”. Już jako mała dziewczynka znosiłam do domu całe naręcza kwiatów, robiłam z nich maleńkie bukieciki, serduszka, wianki, ponadto lalki z gałganków, a z jesiennych liści torebki, kiecki i mnóstwo innych drobnostek. W pobliskiej rzece puszczałem wianki i statki, które całymi nocami, małymi rączkami, wykonywałam. Jako małe dziecko i młoda dziewczyna mieszkałam w bloku, w małym mieszkaniu i z konieczności, większość rzeczy które wtedy robiłam, uplotłam – lądowało w koszu. Jednak moja pasja i zapał do ich tworzenia nie mijały. Ani nawet nie słabły, a każdą wolną chwilę spędzałam w swoim małym pokoiku, tkwiąc nad dekoracjami. Rodzice nie wiedzieli co z tym robić, nie raz pamiętam jak próbowali mnie namawiać i przekonywać, że nie warto, że szkoda czasu, że te zajęcia nie zapewnią mi żadnej przyszłości. A wszystko to co wykonuję, nie daje nic poza tym, że tylko zaśmieca mój pokój. Smutne to były czasy, ale niestety takie były. Wówczas liczył się tylko jako taki byt, zawód i jakakolwiek praca, a nikt nie myślał ani nie zaprzątał sobie głowy dekoracjami, które dla mnie były całym „życiem”. Rodzice, troszcząc się o moją przyszłość, uparli się, że muszę zostać kucharzem. Nie wiele miałam do powiedzenia bo inne były czasy i inne priorytety. Smutne lata 70-te. Wciąż słyszałam dudniące w uszach słowa: kucharz to ma dobrze, kucharz chodzi najedzony, kucharz to dobry zawód itd. A ogrodnik? Ma dziurawe buty, brudne ręce, nieciekawą i bez przyszłości pracę. I po co Ci to? Myślę sobie czasem, że wszystko mogło się inaczej potoczyć, gdybym wówczas sprzeciwiła się moim rodzicom. Jednak nie zrobiłam tego, trochę ze strachu przed ich reakcją, a trochę z szacunku i wiary, że chcą dla mnie jak najlepiej. Poza tym wówczas nikt nie przewidywał jak się „Świat potoczy”, i że dzisiejsze czasy i realia będą zupełnie inne. Nigdy też nie dowiem się już co byłoby gdybym jednak postawiła na swoim i wybrała inną drogę. Nie myślę dziś o tym, a pocieszam się też, że takie pytania i myśli z serii "co by było gdyby" mają chyba wszyscy. Dlatego dziś wychodzę z założenia, że nie warto rozpaczać nad tym co by było, lepiej pomyśleć o teraźniejszości, nad tym co by było, lepiej pomyśleć o teraźniejszości i o tym, co będzie. Pragnę, aby moją pasję przejęły następne pokolenia, najlepiej córka i wnuczki.