Tworzenie ogrodu w moim wypadku to nie lada sztuka i wymagała wielu ustępstw oraz kompromisów. Bo ogród jest częścią obejścia naszego gospodarstwa i musi podporządkować się zasadom podwórza rolnego, czyli np. szlakom komunikacji dużych maszyn czy częstym odwiedzinom naszych zwierząt (psa, kur, a nawet krów, które pasą się tuż obok).

Mój ogród jest bliski naturze i często na rabatach sadzę rośliny dzikie, zapożyczone z łąk obok, a także pozwalam się zasiewać różnym dla wielu "niechcianym gościom". Dlatego ogólny wyraz mojego ogrodu nie gryzie się z otaczającym pejzażem pól i pastwisk. Większość moich rabat, łączy funkcję typowo ozdobną z użytkową - wśród bujnych kwiatów posadziłam m.in. krzewy malin, winorośli i rabarbar, a w donicach z jednorocznymi sadzę zioła np. miętę, szczypiorek czy oregano. To płynnie połączyło ozdobną część ogrodu z jagodnikiem i sadem, który prowadzony jest jako dziki ogród (rzadko koszony i pozbawiony oprysków chemicznych). Bliżej werandy przy małym placyku zorganizowałam miejsce na grilla i trampolinę dla wnuków, które uwielbiają dokazywać w ogrodzie. Rodzina stale się powiększa, a ja szczęśliwa i dumna z tego powodu sukcesywnie powiększam sad i jagodnik, aby wnuczęta miały co podjadać i gdzie się chować.

Nie zapominam też o naszych braciach mniejszych i pomagam im jak mogę. Dla przykładu: unikam oprysków i nawozów sztucznych, dbam o bioróżnorodność, nie pielę do czysta rabat, nie wygrabiam wszystkich liści, postawiłam poidełko dla ptaków czy domek dla dzikich zapylaczy. Mam nadzieję, że też czują się wspaniale w moim ukochanym ogrodzie.

Zapraszam na wędrówkę po moim ogrodzie przez cztery pory roku.