Rośliny mają wszechstronny wpływ na nasze zmysły, zarówno pozytywny, jak i negatywny – działają na nasz organizm, m.in. bezpośrednio na układ hormonalny, poprzez związki chemiczne i promieniowanie emitowane ze swych tkanek; oddziałują przez zapach, kolor, kształt i pokrój, a także aurę, czyli wibracje energetyczne, zmieniając nasze samopoczucie fizyczne i psychiczne. Oddziaływania te nie są jednostronne, my także wpływamy na rośliny, nie tylko podlewając je i nawożąc. Reakcje te są o wiele subtelniejsze.

Produkcja tlenu
Najbardziej oczywiste jest działanie roślin poprzez wydzielany tlen. W procesie fotosyntezy powstają węglowodany oraz tlen, nieodzowny nam do oddychania. Proces ten przebiega przy udziale dwutlenku węgla, wody i światła. Ale rośliny także oddychają, pochłaniając tlen i wydzielając dwutlenek węgla. Jednak ilość tlenu z produkcji fotosyntezy jest większa niż wydzielanego dwutlenku węgla z oddychania, a my wykorzystujemy ten „nadmiar”. Jeden 100-letni buk w ciągu godziny wydziela 1,7 kg tlenu, co zaspokaja zapotrzebowanie na tlen dla 10 osób.

Trucizny i leki
Jedną z najstarszych metod leczenia jest fitoterapia, czyli leczenie roślinami. Jest to możliwe dzięki obecności w nich różnych związków chemicznych, które możemy wykorzystać bezpośrednio z roślinami świeżymi lub suszonymi albo po wyizolowaniu ich z tkanek roślinnych.
Niektóre gatunki roślin zawierają związki szkodliwe dla człowieka, często wręcz trujące:
cis, zawierający alkaloid taksynę, ma trujące igły, pędy, ale szczególnie niebezpieczne są nasiona, gdyż umieszczone są w czerwonych osnówkach, wyglądających bardzo apetycznie (same osnówki nie są trujące);
ruta lub prymulka w kontakcie ze skórą wywołuje uczulenia i „poparzenia”;
zimowit jesienny jest niebezpieczny w kontakcie z otwartymi ranami.
Trujące właściwości mają również niektóre kwiaty cięte uprawiane w ogrodzie: narcyzy, tulipany, konwalie, lilie, kalie, przylaszczki, sasankizawilce.

Od wieków uprawiamy rośliny lecznicze, np. zioła z rodziny wargowych Labiatae (melisa, szałwia, rozmaryn, mięta, lawenda), które są wykorzystywane również jako przyprawy. Rozmaryn tonizuje m.in. pracę serca, wątroby, woreczka żółciowego. W ziołolecznictwie wykorzystuje się wszystkie części roślin; kwiaty (np. lipy, głogu), liście (brzozy), korzenie (cykorii), owoce (róży, rokitnika).

Jonizacja powietrza
Organizm człowieka do normalnego rozwoju potrzebuje jonów ujemnych. Jeżeli jest ich wystarczająca ilość, nie odczuwamy utraty własnych elektronów, a powierzchniowa bariera elektryczna naszego ciała zostaje zachowana, co gwarantuje pełną stabilność procesów życiowych. Najbardziej dostępnym i obfitym źródłem tych życiodajnych ładunków jest powietrze. Krótkotrwały nadmiar jonów dodatnich wywołuje najczęściej pogorszenie samopoczucia, kryzysy nerwowe i psychiczne, natomiast długotrwały może prowadzić nawet do różnego rodzaju przewlekłych stanów chorobowych. Niedostatek jonów ujemnych jest szczególnie dotkliwy w zamkniętych pomieszczeniach. Większość roślin jonizuje powietrze ujemnie. Do roślin wyraźnie zwiększających ilość jonów ujemnych w powietrzu należą: sosna pospolita, jałowiec pospolity, brzoza brodawkowa, jak również mała, dorastająca do 1,5 m wysokości brzoza niska.
W pomieszczeniach szczególnie dużo jonów ujemnych wydzielają: paproć – najpopularniejszy jest nefrolepis wysoki, pelargonie o pachnących liściachmirt mający właściwości antydepresyjne i bakteriobójcze, szczególnie przy infekcjach oddechowych.

Aura – wibracje energetyczne
Każdy żywy organizm emituje fale energii w postaci bioplazmatycznego pola (aury), które jest zbudowane z jonów, wolnych protonów i wolnych elektronów. Składa się z wielu warstw, każda o własnej częstotliwośći. Zbadano, że np. hortensja ogrodowa emituje energię rozchodzącą się równomiernie we wszystkie strony. Działa orzeźwiająco, obdarza nas pogodą ducha i wywołuje radość. Różanecznikiazalie mają miękką, delikatną energię rozchodzącą się jak spirala, która daje odprężenie i spokój. Begonie stale kwitnące emitują delikatną energię tryskającą do góry jak fontanna. Polecane są zwłaszcza osobom starszym, gdyż poprawiają nastrój.


Wydzielanie olejków eterycznych
Zmysł węchu najszybciej przenosi do mózgu bodźce zewnętrzne. Terapia zapachem z zastosowaniem naturalnych, roślinnych olejków eterycznych ma na celu fizyczne i psychiczne wzmocnienie odporności organizmu. Otaczając się pachnącymi roślinami, stosujemy naturalną aromaterapię. Największe bogactwo zapachów otacza nas wiosną i latem w czasie kwitnienia roślin, ale pachną także liście, choć nie zawsze przyjemnie, np. u ajlantu gruczołkowego mają specyficzny, rycynowy zapach. Pachną również pędy, np. katalpy zwyczajnej, drzewa o bardzo ładnym pokroju – z krótkim pniem i szeroką rozłożystą koroną oraz dużymi liśćmi.

Filtry roślinne
Przeprowadzone liczne badania dowiodły, że rośliny mogą oczyszczać powietrze skażone szkodliwymi substancjami. W pomieszczeniach często stosowane są materiały budowlane wydzielające szkodliwe związki chemiczne, np. formaldehyd, ksylen, toluen, benzen, amoniak, alkohol i aceton. Do tego dołączają substancje wydzielane przez ludzi, tzw. opary biologiczne.
Najczęstsze schorzenia wywołane mieszanką tych związków to zmęczenie, bóle głowy, choroby układu oddechowego, podrażnienie skóry i błon śluzowych oraz alergie. Istnieją rośliny, które mają szczególne zdolności do rozkładania szkodliwych substancji występujących w ich otoczeniu.
• Formaldehyd rozkładają – nefrolepis, złocień, dracena, fikus benjamina, skrzydłokwiat, szeflera, difenbachia.
• Ksylen, toluen – nefrolepis, anturium, fikus benjamina, difenbachia.
• Amoniak – anturium, maranta, fikus benjamina, dracena, azalia.

A jak ludzie oddziałują na rośliny?
Naukowcy zajmujący się wodą odkryli, że zmienia ona swój kształt, kolor i strukturę w zależności od czynników zewnętrznych. Ciekawe, że tymi czynnikami są ludzkie słowa, myśli i uczucia. Sfotografowano kryształy wody poddawanej np. stwierdzeniu „jesteś piękna” i „jesteś głupia” – efekty były zdumiewające; w pierwszym przypadku woda krystalizowała się, tworząc piękne regularne kryształy, w drugim – kryształy w ogóle się nie tworzyły. A przecież człowiek, zwierzęta i rośliny składają się w większej części z wody. Doświadczenia te pozwalają inaczej spojrzeć na relacje, jakie tworzymy ze światem ożywionym, w tym także z roślinami.
Inne badania przeprowadzone w połowie lat 60. XX w. udowodniły, że rośliny reagują na nasze myśli, a ściślej na zmiany w polu bioplazmatycznym. Klasyczny już dziś eksperyment Backstera polegał na poddaniu roślin sytuacji zagrożenia. Cleve Backster był wówczas specjalistą w dziedzinie wykrywaczy kłamstw. Wpadł na pomysł, aby podłączyć do detektora dracenę stojącą w jego biurze. Uważał, że bodziec musi być dostatecznie silny, postanowił więc podpalić swojej dracenie liść. Ledwie o tym pomyślał, detektor zaczął działać. W rezultacie Beckster stwierdził, że dracena reagowała na jego myśli. Później przeprowadził jeszcze wiele innych badań, odkrył, że owoce, świeże jarzyny, pleśń, drożdże, krew przejawiają podobną wrażliwość. Badał też, jak rośliny reagują na poszczególnych eksperymentatorów, których podzielono na „dobrych i złych”; już samo ich wejście do pomieszczenia wywoływało reakcję. Okazało się, że rośliny reagują szybciej na emocje negatywne niż pozytywne. To może wyjaśnić, dlaczego niektórzy ludzie mają „dobrą rękę do kwiatów”, a inni nie osiągają sukcesów jako ogrodnicy. Z powyższych przykładów wynika, że zaopatrywanie roślin w wodę, składniki pokarmowe i światło to tylko niezbędne minimum, że sadząc je w ogrodzie lub mieszkaniu, stajemy się za nie odpowiedzialni.