Jesień to czas, kiedy uzupełniam w moim sadzie krzewy owocowe. Posadzone w październiku i listopadzie rośliny zdążą się ukorzenić jeszcze przed nadejściem zimy. Z sadzeniem wiosennym trzeba zdążyć do połowy kwietnia, co nie jest już tak przyjemne. Wiosna ostatnio przychodzi do nas późno i nie chce się wychodzić do ogrodu, kiedy za oknem ciągle jeszcze króluje mroźna zima.

Kolejność czynności przy sadzeniu jest następująca:

  • przygotowuję glebę,
  • wybieram odmianę,
  • sadzę roślinę,
  • podlewam sadzonkę,
  • dbam o nią.

 

Przygotowanie gleby

Ziemię przekopuję na głębokość 3 szpadli, na powierzchni około 1 m² dla 1 krzewu. Wzbogacam ją kompostem
w ilości 10 kg na krzew.

Wybór odmiany

Zawsze staram się kupować stare, tradycyjne odmiany. Unikam jak ognia nowości rynkowych. Uważam, że takie babcine maliny czy porzeczki mają same zalety. Przede wszystkim rosły i owocowały, zanim wymyślono chemiczne środki ochrony roślin. Wychodzę więc z założenia, że skoro dawniej radziły sobie bez wspomagaczy, to i ja nie muszę ich niczym pryskać, żeby lepiej plonowały. Ponadto takie krzewy są bardziej odporne na choroby. Dlaczego? Bo nie poświęcają energii na wydanie jakichś superwielkich owoców. I najważniejsze – są o wiele smaczniejsze i bardziej aromatyczne niż ich współcześni kuzyni!

Sztuka sadzenia

Zawsze kupuję rośliny w pojemnikach. Niestety, po całym sezonie spędzonym na nasłonecznionej platformie w sklepie sadzonka jest przesuszona i ma zbite korzenie. Przed posadzeniem moczę ją razem z doniczką przez całą noc
w wiaderku z wodą. Obfite podlanie potem nic by nie dało, bo woda wsiąknie w spulchniony grunt, zamiast w korzenie. Młody krzew umieszczam w dołku, na którego dno wrzucam garść ziaren kukurydzy i zbóż. Tak robił mój pradziadek. Twierdził, że dzięki temu roślina lepiej się ukorzeni, bo wykorzysta substancje zawarte w kiełkujących ziarnach. Dbam o to, aby powierzchnia bryły korzeniowej była 5 cm niżej niż grunt. Zbyt głębokie sadzenie może bowiem zahamować wzrost rośliny.

Pielęgnacja

Dbanie o moje krzewy sprowadza się do podlewania i sanitarnego przycinania. Co 2–3 lata podsypuję je kompostem.

Anna Ostrowska