Długo zastanawiałem się, w jaki sposób zabezpieczyć wejście do mojego domu. Potrzebowałem praktycznej zapory przed wiejącymi od wschodniej strony wiatrami i nawiewającym na schody zimą śniegiem. Nie chciałem budować żadnych ścian ani wznosić szpecących budynek osłon. Wejście do domu miało być oryginalne, stąd powstał pomysł z bluszczem.

Nasadziłem pnącze wzdłuż schodów i wokół słupków podtrzymujących zadaszenie nad schodami. Ta metoda okazała się trafna. Bluszcz bardzo szybko się rozrósł i doskonale spełnił swoje zadanie. Jednocześnie to zielone pnącze stało się unikalnym zaproszeniem do naszego domu.

Bluszcz wygląda szczególnie efektownie w połączeniu z wiszącymi kolorowymi kwiatami sezonowymi, np. pelargoniami, petuniami, surfiniami czy zalotnie oplatającym podporę wilcem.

Oczywiście po mroźnych zimach część pędów przemar-za, ale wiosenne cięcie sprzyja roślinie. Staje się ona z roku na rok jeszcze bardziej gęsta, a listki są większe.

Mój bluszcz rośnie w tym samym miejscu już kilka lat. Pięknie się rozrasta i jest bardzo atrakcyjnym powitaniem odwiedzających nas gości.Wielu z nich pyta, jak udało się wyhodować tak okazałą roślinę. Myślę, że nasz pomysł stał się dla nich ciekawą, ogrodniczą inspiracją. Dlatego prezentem, jaki często otrzymują ode mnie, są właśnie sadzonki bluszczu. Robię je po każdorazowym przycinaniu pędów.

Bluszcz nasadziłem również w innych miejscach ogrodu. Roślina ta doskonale nadaje się nie tylko jako osłona przed wiatrem, ale również może być parawanem zasłaniającym zarówno stare mury, jak i szpecące ogrodzenia.

Jan Drab