Trzy lata temu, na obrzeżach Krakowa, postanowiliśmy zapuścić korzenie. Nasza działka ma 23 ary. Ogród urządzamy dokładnie, planując każdy zakątek. Czytamy, radzimy się sąsiadów i znajomych, odwiedzamy szkółki.

Mąż pochodzi ze wsi, ale ja sama 40 lat spędziłam w bloku. Dlatego wiele rzeczy jest dla mnie nowością. Nie zdawałam sobie jednak sprawy, że praca w ogrodzie może dawać aż tyle radości.

Projektowaliśmy ogród tak, aby można się było w nim zrelaksować i wyciszyć. Dlatego też chętnie tworzymy naturalistyczne kompozycje. Sprzyjają one kontemplacji. Wykorzystujemy w aranżacjach stare korzenie przyniesione z wodą albo znalezione w lesie oraz kamienie i głazy.

Postawiliśmy na tematyczne zakątki. W nich staramy się sadzić rośliny odpowiednie do danej aranżacji. Tak powstał skalniak, orzechowy gaj, berberysowy zakątek, warzywnik i oczko wodne.

Z przodu domu jest obszar około 5 arów. Na południowej stronie mąż gromadzi rozmaite wyszukane iglaki. Rosną tu cisy, jałowce, świerki, sosny, modrzewie, cyprysiki. Rośliny są także układane w kompozycje, ale tym razem nie pośród korzeni, lecz przy skalnych głazach.

Barbara Mirowska