Te kilkanaście zdjęć, nie jest w stanie oddać uroku naszego przydomowego ogrodu, o wielkości około 800 m2.Jest on naszym azylem, miejscem relaksu, pracy i zabawy, a także spotkań z rodziną i przyjaciółmi.Tworzymy go już od ponad 30 lat i cały czas dynamicznie go zmieniamy. Dużą metamorfozę przeszedł od momentu, kiedy pojawiły się na świecie nasze wnuki, obecnie 3 i 6-letni chłopcy. Uwielbiają zabawy w ogrodzie, przy czym chętnie pomagają przy różnych pracach.Głównie z ich powodu w ogrodzie uprawiamy też maliny, truskawki, borówki, porzeczki czerwone i czarne, poziomki. Cieszymy się też owocami z naszych już dość starych jabłoni, grusz, czereśni. Większą część ogrodu stanowi strefa wypoczynku, relaksu, miejsc zabaw dla dzieci. Dlatego uprawiane rośliny muszą być nieustannie utrzymywane w ryzach. Stąd uprawiamy najwięcej roślin niesprawiających kłopotów hodowlanych, a przy tym bardzo urokliwych, co połączyłam z miłością do funkii, których nowych odmian nieustanie poszukuję. Nieocenione hortensje samodzielnie rozmnażam i nasadzam w różnych częściach ogrodu, a zimą mamy w domu cudowne, zasuszone bukiety. Pomidory są pasją męża, który oprócz sadzonek pod folią uprawia pomidorki koktajlowe w donicach, przysmak naszego mniejszego wnuka. Uroku ogrodowi dodaje wszędobylski pies Bady.I co najważniejsze, ogrodem opiekuje się cała rodzina, córka z zięciem i dziećmi, moja 82-letnia mama oraz ja z mężem. I wszystkim przynosi to ogromną frajdę!
Komentarze