Odkąd sięgam pamięcią, wieś, jej klimat, babci ogródek – to było to, co kochałam i co zachowałam w pamięci do dziś jako najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa. To babcia zaszczepiła we mnie miłość do natury, zwierząt i staroci – rodzinnych pamiątek. To dzięki Niej zawsze marzyłam, aby zamieszkać na wsi w małym drewnianym domku, wśród zieleni, kwiatów, psów i kotów. Kiedy zamieszkaliśmy wraz z mężem na osiedlu w małym uzdrowiskowym miasteczku – ogródek stał się dla nas nieco odległym marzeniem. I to właśnie ROD „Niezapominajka” stał się dla nas światełkiem w tunelu. 3,5 ara okazało się dla nas całym światem. Światem, do którego od kilku lat uciekamy kiedy tylko to możliwe. Mąż codziennie wcześnie rano odwiedza działkę, nawet przed pójściem do pracy - bo jak twierdzi: „nigdzie tak nie smakuje poranna kawa jak tu…” Pogoda nie ma znaczenia - czy to skwar, deszcz, nawałnica, śnieg - tam czekają bezdomne-działkowe wierne koty. Mąż opiekuje się nimi cały rok. Opiekuje się ogrodem: kwiatami, krzewami, drzewkami, dba o trawnik i wszystko co żyje i cieszy nasze oczy i serca. Dla mnie mój mąż jest OGRODNIKIEM DOSKONAŁYM. W ogrodowe prace wkłada całe swoje serce, poświęca mu każdą wolną chwilę, pielęgnuje go, rozmawia z nim i zna wszystkie jego potrzeby. Praca w ogrodzie to dla nas przyjemność i satysfakcja. Znaleźliśmy tu swoje ukochane rodzinne "świętokrzysko-podlaskie" miejsce, szczęście. Mimo, że jest nieco oddalone od domu - przyciąga nasze serca jak magnes. A.P. Bonar
Komentarze