Zagospodarowywanie działki zaczęliśmy standardowo - od posadzenia żywopłotu z tuj i założenia trawnika na jej części. Reszt działki była z rzadka porośnięta kępkami trawy, dzikiego szczawiu i płożących się chwastów. Przy jej granicy rosły dwa olbrzymie dęby i biały bez, a na końcu krzaki malin. Przez kilka lat nie mieliśmy pomysłu, jak zagospodarować tę część - działka jest duża, 2000 m², a my nie mieliśmy zielonego pojęcia o ogrodnictwie. W końcu odważyliśmy się zrobić pierwsze nasadzenia - skalniak i kilka drzewek. Od tego momentu co roku dosadzamy, robimy nowe rabaty, poprawiamy stare. Idzie nam coraz lepiej, więcej wiemy, mamy więcej doświadczenia. Teraz już wiem, że posadzenie jednej roślinki nie da żadnego efektu - na tak dużej działce muszę je sadzić w grupach, żeby były widoczne. Zaakceptowałam też fakt, że niektóre rośliny po prostu nie radzą sobie na bardzo słabej, suchej, piaszczystej glebie. W tym roku z myślą o środowisku postawiliśmy beczki na deszczówkę i założyliśmy kompostownik. I to tez jest stanowi dla mnie źródło satysfakcji. Moją pasję do ogrodu podziela moja młodsza córka - robi piękne zdjęcia roślin, kiedy tylko może, wypoczywa w ogrodzie, tam też uczestniczyła w e-lekcjach. Lubię mój ogród od początku, ale tak naprawdę dopiero w tym roku pierwszy raz się nim zachwycam - robię zdjęcia, pokazuję je znajomym, chwalę się. Pierwszy raz siedzę ma tarasie i nie myślę o tym, co trzeba w ogrodzie zrobić, tylko po prostu go podziwiam. Olbrzymia satysfakcję daje mi to, że wszystko, oprócz kilku początkowych nasadzeń, zrobiłam sama. Dużo pozostało jeszcze do zrobienia, ale już wiem, że ogród powstaje latami i że nie muszę się spieszyć - ścieżki zrobię za rok, skalniak za dwa... Teraz mogę spokojnie go podziwiać i po prostu się nim cieszyć.
Komentarze