Artykuły

Ogród ozdobny

Mój sposób na tykwę


Tykwa z rodziny dyniowatych zaskakuje swoją egzotycznością. Ta nietypowa dynia urzekła mnie swoim wyglądem przed dwoma laty, kiedy zupełnie przypadkiem trafiłam na jej nasiona w ogrodniczym sklepie. Wówczas z 10 ziarenek uchowało mi się zaledwie 2 krzaczki, bo jak się okazało jest dość wybredną rośliną jeśli chodzi o stanowisko... No i ta "żarłoczność" tykwy - śmiało można ją wysadzić w pryzmie kompostowej bo tam poczuje się najlepiej...a przynajmniej u mnie tak było :) Ciepłe, żyzne i wilgotne stanowisko sprawia, że roślina jest w stanie wydać nawet kilkanaście dorodnych beczułek na jednej roślinie...Co potem? Można wykorzystać je do dekoracji jesiennych, bądź uzbroić się w cierpliwość i poddać je procesowi suszenia...Najlepiej w suchym, ciepłym pomieszczeniu, ale nie bezpośrednio przy źródle ciepła, np na kaloryferze, bo zbyt szybkie suszenie może spowodować pomarszczenie dyni. U mnie najlepiej sprawdza się pomieszczenie kotłowni, gdzie tykwy swobodnie zwisają z umocowanych nad piecem drążków. Kiedy wiadomo że tykwa jest sucha? Otóż jak jest lekka i grzechocze przy potrząsaniu :) Wystarczy zrobić niewielki otwór w dyni by dojrzeć , że wewnątrz jest pusta i ma tylko same nasiona, które nadają się do wysiewu na kolejny sezon...Natomiast pusta skorupa jest idealnym materiałem do tworzenia lampionów, abażurów, naczyń...no właśnie co komu w duszy gra... Ps. Zapomniałam dodać - można też jeść tykwę, ale tylko młode, miękkie egzemplarze ;)