Autorem poniższego tekstu oraz zdjęć jest czytelnik magazynu "Przepis na Ogród" - Robert Synowiec z Opoczna

 

Chciałbym opisać swoje doświadczenia związane z budową altanki ogrodowej. Mam żyłkę majsterkowicza, więc jej wzniesienie sprawiło mi wielką frajdę. Przyznaję jednak, że najważniejszym czynnikiem, dla którego pokusiłem się o samodzielne wykonanie, były finase.

Gotowe altany albo wynajęcie stolarza kosztują od 2 do 6 tysięcy złotych. Ja na swoją konstrukcję wydałem niewiele ponad tysiąc złotych. Koszty materiałów to:

- 8 sztuk stempli budowlanych o średnicy ok. 15–20 cm – 80 zł,

deski topolowe – 300 zł,

- gont (15 m) – 450 zł,

maty bambusowe do wypełnienia dachu – 200 zł,

- piaskowiec na podłogę o powierzchni 10 m² – 100 zł,

pół tony kamienia drogowego na obwódkę domku – 100 zł.

 

Altanę zrobiłem z drewna topolowego. Pewnie się Państwo dziwicie, bo uznawane jest ono za gatunkowo najgorsze. Ja jednak uważam inaczej. Drzewo topolowe nie ma słojów, dlatego nie atakują go szkodniki. Poza tym jest trwałe – jeśli nie zgnije, leżąc na ziemi w nieładzie, przetrwa bardzo długo.

Do budowy najlepiej użyć drewna leżakowanego przynajmniej jeden sezon. Mnie się spieszyło, więc nie czekałem tyle czasu. Uwielbiam naturalne ogrody, więc do obicia altany użyłem surowych desek niepoddanych żadnej obróbce. Dzięki temu zachowały właściwą sobie strukturę i kształt. A teraz trochę techniki.

 

Krok #1 

Altanę wykonałem na planie ośmiokąta. Stemple osadziłem na płaskich piaskowcach, aby nie gniły od spodu. Mają one mocno trzymać konstrukcję, więc powinny łączyć się na samym szczycie. W tym celu na każdym stemplu ustawiłem po jednej krokwi, które u góry przybiłem długimi gwoźdźmi, tzw. krokwiakami.

Wewnątrz, tam gdzie miał być dach, wykonałem wsparcie, łącząc naprzemianległe stemple w poziomie. Tak powstałą konstrukcję pomalowałem drewnochronem, wypróbowanym już wcześniej na ogrodowym płocie.

 

Krok #2

Wokół altanki, od ziemi do wysokości ok. 90 cm, przybiłem deski. Pracujące drewno po miesiącu „wyrwało” gwoździe ze stempli. Użyłem wówczas stalowych wkrętów i to załatwiło sprawę. Jeśli korzystamy ze świeżego surowca, trzeba pamiętać, aby deski miały odpowiedni zakład – przynajmniej 5-centymetrowy.

 

(zdj.: Robert Synowiec)

 

Krok #3

Dach budowli pokryłem gontem. Miałem tu sporo odpadów, co wynikało z ośmiokątnego kształtu altany. Myślę, że przy kwadratowej lub prostokątnej konstrukcji byłoby ich mniej. Deski na dach poddałem obróbce, ale mimo tego nie trzymały grubości. Trochę się nagimnastykowałem, aby je wyrównać tak, aby po położeniu pokrycia całość nie sprawiała wrażenia falowania.

Pomógł mi w tym także gruby gont, który pod wpływem słońca doskonale się zwulkanizował, stworzył trwałą skorupę i ukrył resztę niedoskonałości.

 

Krok #4

Przestrzeń pomiędzy rustykalną obudową a dachem wypełniłem matami bambusowymi. Są one wygodną osłoną przed wiatrem, zacinającym deszczem i mocnym słońcem.

 

Krok #5

Podłogę zrobiłem z piaskowca, który – jak wiadomo – ma nierówną strukturę. Podłoże najpierw wysypałem piaskiem wymieszanym z cementem i na nim układałem kamienie tak, aby pozostawić jak najmniejsze przestrzenie między nimi.

Następnie fugi dokładnie wypełniłem piaskiem i całość zalałem dużą ilością wody. Pozwoliłem jej wsiąkać pod kamienie. Podłogę polewałem co parę minut, gdy tylko widziałem, że woda już wsiąkła. Na koniec zamiotłem mokre resztki szczotką, żeby na pięknie przebarwiającym się piaskowcu nie zostały brudne, szare, cementowe plamy.

 

Krok #6

Ostatnim etapem budowy było wykończenie – zrobienie obwódki wokół budowli. Około 40 cm od altanki wykopałem rowek o głębokości 15 cm. Jego dno wyłożyłem folią budowlaną, a następnie wypełniłem kamieniem drogowym.

Gdyby ktoś miał wątpliwości, to moja altanka stoi już dwa lata. Przez ten czas – co naturalne – ściemniała, a poza tym ma się całkiem dobrze.