Interesuję się ptakami domowymi od dziecka. Zawsze miałem w domu jakichś skrzydlatych pupili – kanarki albo papużki. Tę pasję udało mi się również zaszczepić żonie Małgosi, a może i dwojgu dzieciom. Zwłaszcza córka, 4,5-letnia Julia, chętnie pomaga mi przy karmieniu naszych ptaków. Roczny Igorek na razie  uważnie nam się przygląda, ale pewnie i on kiedyś będzie wspaniałym hodowcą.

Gdy zamieszkaliśmy z żoną w domu, przy którym mamy spory ogród, zamarzyło mi się zbudowanie woliery dla ptaków. Przeglądałem w Internecie różne zdjęcia takich budowli, czytałem na forach, jak powstawały i nabierałem coraz większej ochoty na zbudowanie własnej. Podzieliłem się z żoną swoimi „ptaszarnianymi” planami. Początkowo była temu przeciwna. Tłumaczyła, że mamy zbyt wiele zajęć związanych z wychowywaniem dzieci, by jeszcze zaprzątać sobie głowę ptakami. W końcu jednak dała się przekonać.

Zacząłem od zgromadzenia niezbędnych materiałów, m.in. drewna, siatki, szyb, płyt betonowych, płyt OSB i gontu. Potem musiałem poprosić o pomoc teścia – złotą rączkę, bo sam nie czułem się na siłach, by wznieść taką konstrukcję. I szczerze muszę przyznać, że gdyby nie on, to plany założenia ptaszarni pozostałyby tylko w sferze marzeń…

Budowla ma około 10 m2 powierzchni i kształt sześciokąta o wysokości 2,20 m, a z zadaszeniem 2,80 m. Wolierę musieliśmy ustawić tak, żeby latem ptaki miały się gdzie schować przed silnym słońcem, a zimą przed mrozami i wiatrem. Każda tego typu budowla powinna być zabezpieczona przed drapieżnymi ptakami i zwierzętami. Do tego celu użyliśmy płyt betonowych. Są one wkopane w ziemię na głębokość 30 centymetrów. Dodatkowo z jednej strony ptaszarnię osłoniliśmy szybami okiennymi, a z drugiej zabezpieczyliśmy siatką o drobnym splocie. Szkielet naszej woliery opiera się na drewnianych słupach. Dach zrobiliśmy z płyt OSB, a jego wierzch pokryliśmy gontem. Wszystkie elementy drewniane zabezpieczyliśmy oczywiście impregnatem.

Wewnątrz domku zrobiliśmy grzędy dla przepiórek. Mogą one tam nie tylko znosić jaja, ale i nocować. Dla papug zbiliśmy specjalne budki. Z myślą o nich do ziemi wkopaliśmy też rozgałęzione, pozbawione korzeni brzózki i osadziliśmy na nich karmniki. Zrobiliśmy im również drabinki z lin.

Dla pojawiających się nowych lokatorów naszej ptaszarni wygrodziliśmy niewielkie pomieszczenie, w którym aklimatyzują się z pozostałymi mieszkańcami. Dopiero po kilku dniach pobytu w tej „izolatce” wypuszczane są do pozostałych ptaków.

Przed zimą osiatkowane ściany zakrywamy folią, by mieszkańcom woliery było cieplej. Osłonę usuwamy wiosną, gdy największe mrozy zelżeją.

Nasza hodowla zaczęła się od 4 papug, które dostaliśmy w prezencie na dobry początek. Obecnie mamy ich już 14.
Wśród nich są następujące gatunki: aleksandretty, faliste, kozie oraz nierozłączki. W planach mamy też zakup nimf. Oprócz pięknych papug naszą ptaszarnię zamieszkuje 6 przepiórek chińskich i 10 japońskich. Z czasem ich liczba na pewno wzrośnie, bo te ptaki znoszą jaja, którymi zajada się cała moja rodzina. Przepiórcze jajka są bardzo zdrowe, bo nie zawierają cholesterolu. Mają też więcej składników odżywczych niż kurze.

Utrzymanie moich pupili nie jest zbyt skomplikowane. Co drugi dzień przyrządzam im sałatkę z drobno pokrojonych owoców i warzyw. Co kilka dni do tego menu włączam też jajka. Poza tym nasze ptaszki bardzo lubią słonecznik, proso i orzechy. Często wrzucam im też całe jabłka, które w ciągu dnia powoli sobie wydziobują. By wzmocnić ich odporność, co jakiś czas aplikuję im posiekany czosnek.

Moja Gosia, początkowo tak przeciwna ptaszarni, teraz jest z niej dumna. Lubi fotografować skrzydlatych pupili,
a potem zachwycać się zdjęciami. Zachęcamy wszystkich do rozwijania swoich ornitologicznych pasji i budowania wolier, które upiększą i ożywią każdy ogród. 

Maciej Kamiński