Nasz przydomowy ogród o powierzchni 1100m2 jeszcze osiem lat temu był ugorem zarośniętym w całości chwastami i perzem, podczas trwającej wówczas budowy, kiedy to z determinacją odchwaszczałam każdy najmniejszy kawałek ziemi w mojej głowie zrodził się plan jego zagospodarowania, przeniesiony na papier, dopiero w następnym sezonie zaczął być sukcesywnie realizowany. Tak więc w rzeczywistości powstaje od siedmiu lat, a głównym zamysłem oprócz harmonijnej całości było stworzenie ogrodu kolorowego i wciąż kwitnącego, ogrodu maksymalnie obsadzonego, trochę jakby wiejskiego, a jednocześnie przestrzennego i funkcjonalnego. Na samym początku inspiracją przy wyborze roślin były dla mnie inne ogrody i czasopisma poświęcone właśnie tej tematyce jednak na przestrzeni lat zauważyłam, że teoria nie zawsze idzie z praktyką w parze, natura ma swoje prawa, a wiele czynników zewnętrznych ogromny wpływ na to jak poszczególne rośliny będą się zachowywały na danym terenie. Dziś na podstawie tych obserwacji, niekiedy też intuicyjnie staram się wciąż go jeszcze upiększać i dobierać kompozycje tak, aby przez cały sezon mógł zachwycać swym wyglądem. Oprócz pięknych bylin i wielu wysokich krzewów, które są dla nich atrakcyjnym tłem, rosną w nim tulipany, czosnki, lilie i mnóstwo jednorocznych (wysianych w marcu, które w tym okresie zajmują wszystkie wolne parapety w domu), około 130 róż, natomiast późną jesienią, kiedy to ogrody tracą już swoje kolory upiększają go różnobarwne kwiaty chryzantem zimujących, a zimą wciąż zielone bukszpany, tuje, cyprysy, kosodrzewina, jodły i wiele innych zimozielonych. Jest tu też plac zabaw dla dzieci, mały warzywnik, rosną i owocują borówki, poziomki, truskawki, maliny, agrest, porzeczki oraz drzewa owocowe, swój azyl mają w nim również moje czworonogi. Być może nie dla wszystkich doskonały dla mnie z każdym kolejnym rokiem taki właśnie się staje, tym bardziej, że wszystko, co możliwe realizujemy we własnym zakresie, co oprócz oszczędności daje przede wszystkim ogromną satysfakcję. W tym sezonie dokończone zostało oczko wodne z wysepką, powstała nowa ścieżka, a winogrona doczekały się pergoli, uruchomiona została też kaskada wodna na tylnej ścianie grillo wędzarni, wybudowanej wcześniej przez mojego męża. Ogród stał się dla nas ogromną inspiracją i choć wymaga dość dużo pracy jest dla nas odskocznią od rzeczywistości, azylem spokoju oraz miejscem do wspólnych spotkań.
Komentarze