Ten ogród jest moją wielką radością. Odziedziczyłam go (oczywiście nie w takiej formie w jakiej jest obecnie) po rodzicach. Kiedyś był przede wszystkim ogrodem warzywno - owocowym bo taka była potrzeba. Przekształciłam go w ciągu 11 lat w ogród, który ma swoim wyglądem sprawiać mi przyjemność. Ponieważ nie jestem osobą młodą, a sił jest coraz mniej, postanowiłam sadzić takie krzewy i byliny, które nie wymagają zbyt uciążliwych zabiegów. Dlatego rośnie coraz piękniej winogron (w tym roku po raz pierwszy ma owoce), pigwowiec i krzaki aronii (posadziłam aż 11, ze względu na ich piękne kiście okazałych jagód oraz z powodu wartości zdrowotnych - w tym roku zebrałam prawie 6 kilogramów i już są zrobione przetwory). Jednak największą przyjemność sprawiają mi kwiaty i krzewy ozdobne (rododendrony i azalie). Moim oczkiem w głowie jest ta cześć ogrodu, którą nazwałam ogródkiem wiejskim. Rosną tu piwonie, słoneczniki, po starym pniu drzewa pnie się winobluszcz otoczony ozdobnymi trawami, krzak kaliny i pęcherzycy, żurawki i jeżówki. To właśnie tutaj w słoneczny dzień przylatują motyle i słychać brzęczenie trzmieli. Po raz pierwszy zakwitła w tym roku wisteria, która pnie się po starym pniu drzewa. Obok niej postawiłam dwa wiklinowe krzesła, na których można usiąść i podziwiać kwiaty. Szczególnie okazałe były w tym roku lilie, których zapach, wygląd i kolory cieszyły wszystkie zmysły. Bardzo kocham swój ogródek.
Komentarze