Przestrzeń ograniczona do minimum, bez możliwości poszerzania granic. Mały balkon w bloku zaklęty w szczyptę ogrodu. Oaza wgryziona w miejskie przestworza. Odrobina harmonii, bliskości i cichości natury. Migocący fioletem żeniszek utkany w pola białej surfinii drobnokwiatowej. Lobelia czarująca swoją drobnością i filigranowością. Czerwony akcent poziomek muska zmysły smaku, a niesamowita woń heliotropu pozwala uwolnić głęboko skrywane uczucia zachwytu. Wielobarwny coleus kusi soczystym i dekoracyjnym ulistnieniem. Klimat spokoju, beztroski i sielskości zapewniają pobłyskujące latarenki. W całym tym ścisku znajdzie się też miejsce na odpoczynek. Niby azyl. Niby ogrom satysfakcji, zadowolenia i małego spełnienia. Ale i odwieczny dysonans. Smutna kraina marzeń z morzem nadziei na przydomowy ogród.
Komentarze