Po rodzicach mąż odziedziczył wysłużony sad i przy domowy ogródek. Chore drzewa musieliśmy usunąć , lecz kilka ocalało. Jedno z nich owiane jest historią rodzinną . To grusza"królowa długowieczności" . Nasze dzieci są piątym pokoleniem, które może podziwiać to drzewo. Już prababcia męża, która żyła 101 lat zajadała się owocami tego drzewa. Mąż ją prześwietla usuwając obumarłe gałęzie i to jedyny zabieg jaki wobec niej robimy , nie nawozimy jej, nie opryskujemy. Jest również mrozoodporna. Wiemy już na pewno, długowiecznych drzew nie wycinamy . Mamy także dwóch "księciów" - orzech włoski i orzech laskowy i jedną "księżniczkę" - mirabelkę (ałyczę). Te drzewa to przeszło 30-letnie rośliny. Także ściana 1 garażu była i nadal jest pokryta winoroślą . Nadal rodzi smaczne bordowo-zielone winogrona. W dobrej kondycji były i nadal są wiśnie sokówki . W ogródku do dziś dnia zachowała się kalina , to ona wiedzie prim w tym miejscu. Do bylin które pozostały do dziś zaliczam niebieskie kosaćce , śnieżnobiałe śniadki oraz barwinek pospolity, który nie jednokrotnie stroił koszyczki na Wielkanoc. Pomaleńku, wraz ze wzrostem naszych dzieci : Kasi i Natalci , zaczął rodzić się pomysł, aby zasadzić coś nowego, coś własnego ...
Komentarze