Sięgając do pamięci sprzed 30 lat widzę dziadków na wielkim uprawnym polu, rodziców na działce między grządkami wszelakich warzyw i krzewów, a siebie i siostrę przy porzeczkach i wciąż czuję zapach dymu z ogniska i smak pieczonych "swoich" ziemniaków. Takie właśnie kawałki wspomnień żyją we mnie do dziś. Z tym, że dziś to ja sama wędruję po dawnym polu dziadków, już w swoim ogrodzie, zbierając cukinie, patisony, ogórki czy buraczki, mocno przy tym kibicując posianej pierwszy raz brukselce, doglądając pomidorów i każdego dnia obserwując inne warzywa, które latem wchodzą w skłąd tak zwanej zupy "raz przez ogród", bądź trafiają do słoików na przetwory, idealne do zjadania zimą. Z tej mozaiki wspomnień szczęśliwie udało się przenieść do mojego zielonego świata przytoczone już krzaki czerwonych i czarnych porzeczek z działki rodziców,a także maliny i piękne odmiany winogron. Drzewa owocowe z kolei zostały kupione i początek swojej historii mają już w moim ogrodzie. Jesienią, po zakończeniu sezonu, przychodzi czas na wykopywanie ziemniaków, zaczyna dojrzewać jarmuż, a zerwane owoce pigwy nabierają mocy w nalewce, przy której zimą planuję pierwsze wiosenne prace i z niecierpliwością czekam na dzień bielenia drzewek oraz wysiewanie w domu pomidorów i papryk. Wtedy wiem, że lada chwila nastanie intensywny czas przybywania w ogrodzie, co jest dla mnie najlepszą formą rozrywki i powrotem do ciepłych wspomnień z dzieciństwa.
Komentarze