Mimo braku dużego ogrodu i przestrzeni wokół domu, mogę cieszyć się urokami lata- kwiatami. Mój gródek jest kolorowy od wiosny do jesieni i mieni się prawie wszystkimi kolorami. Można tutaj usiąść przy stole do posiłku, jak i uciąć sobie poobiednią drzemkę na huśtawce. Nawet psy mają swój kącik. Jedynym mankamentem jest niestety konieczność codziennego podlewania- a upały nie odpuszczają - i systematyczne nawożenie kwiatów. Jest to gwarancja obfitego kwitnienia i podziwiania kwiatów przez długi okres aż do jesieni. Najbardziej cieszę się gdy zakwitają hortensje. W tym roku kwitną jak szalone - a to za za sprawą mojej koleżanki, która poradziła mi abym już wczesną wiosną zaczęła je nawozić. Dodatkowo dała mi nawóz do niebieskich hortensji i w ten sposób uzyskałam trzy kolory kwiatów. Mam więc czerwone, niebieskie i różowe a część wyszła nawet fioletowa. Niestety przemarzł mi jeden z powojników- ten koło huśtawki- na zdjęciu niestety nie widać. W ubiegłym roku cała zachodnia część huśtawki była opleciona dodatkowo fioletowymi kwiatami powojnika a teraz ledwie wypuścił jeden pęd. I niestety nie ma zamiaru kwitnąć. Może odżyje za rok i znowu będzie cieszyć oczy! Oleandry natomiast kwitną co roku . Niestety w tym chyba za mało o nie dbam bo nie są zbytnio obsypane kwiatami. Mimo to uwielbiam spędzać tutaj zwłaszcza sobotnie poranki- z filiżanką kawy, kiedy jeszcze wszyscy domownicy śpią a ja cieszę się ciszą i kolorami kwiatów.
Komentarze