Mój przydomowy azyl stworzyłam wraz z moim mężem, część techniczną mąż zieloną ja :) niewielki skrawek sprawia, że mamy miejsce do ucieczki od codziennego zgiełku miasta. Jest niewielki ale dla każdego coś miłego, szum wody jak w górskim strumyku co miesięczne zmieniające się barwy jedno wychodzi drugie się chowa i tak od wiosny do jesieni a zimą cieszymy się widokiem z okna salonu traw zmarzniętego oczka. Często wróble robią sobie w nim wygłupy i kąpielisko. Mamy psa i dwójkę małych dzieci, pies uwielbia się wylegiwać na rozgrzanych deskach dzieci chętnie moczą stopy i łowią różne rzeczy z oczka jest płytki i bezpieczny dla dzieci, patio służy im jako ulica do rysowania kredą a latem stawiamy im dmuchany basen. Mam fioła na punkcie zieleni i nigdy nie mam dość wpatrywania się w zmieniające kwiatki:)
Komentarze