Ogród założył dziadek w 1933 r.Był to ogród przydomowy - sad, warzywnik, rabatki z różami, otoczony żywopłotem z bzu i jaśminu. Do dziś przetrwały z tamtych czasów dwie jabłonki i fragment żywopłotu. Następcą dziadka była moja mama. Charakter ogrodu nie uległ zmianie. Zminimalizowany został warzywnik, przybyło trawnika, a właściwie łączki. Od 17 lat ogród jest mój. Naturalny, nieregularny, pełen artystycznego nieładu. Drzewa i krzewy owocowe,krzewy ozdobne, warzywnik, łąka, kwiaty, zioła. wszystko poprzeplatane. Miszmasz. Trzy lata temu zaprzyjaźniłam się z nieprzeciętną osobą, która zmieniła moje spojrzenie na ogród. Od trzech lat ogród przechodzi transformację. Staje się miejscem przyjaznym dla owadów i ptaków. W sadku rosną jabłonie,derenie, świdośliwy, czeremcha, borówki, wiśnie, morele: w warzywniku - dynie i cukinie, w ogródku ziołowym - lebiodka, szałwie, tymianek, macierzanka, hyzop, kocimiętka, kocanka, szczypiorki, mięty. Kwiaty rosną wszędzie - peonie , liliowce,trojeści, sadźce, hortensje. I najważniejsze - 60 krzewów róż, każdy inny. Róże dzikie, parkowe, pnące, wielkokwiatowe, nostalgiczne, historyczne, do wyboru do koloru. Pomiędzy nimi rosną lawendy,goździki, floksy, wrzosy, kosmosy. Jest kolorowo, pachnąco, brzęcząco. Dla każdego coś miłego.
Komentarze