Zima nie chce jeszcze odejść, ale w przyrodzie można już wyczuć pewne ożywienie. Zwiastunami nowego są w pierwszej kolejności rośliny, których biologicznego zegara nie da się w żaden sposób oszukać. Wiosenną forpocztę zasilają od kilku lat doniczkowe pierwiosnki o pełnych kwiatach.    

Wyjątkowo atrakcyjnie prezentują się odmiany z serii Belarina. Rośliny te wyhodowano w Wielkiej Brytanii, a ich podstawową zaletą jest wczesne kwitnienie. Pierwiosnki Belarina mają gęste różyczkowate kwiatostany otoczone ciemnozieloną rozetką liści. Widać to dobrze na dużym zdjęciu u góry. Niektóre odmiany odznaczają się przyjemnym zapachem. Inną cechą dowodzącą wyższości odmian pełnych nad prostymi są efektowne przejścia tonalne.

Niektóre kwiaty są lekko nakrapiane, inne mają jasny kołnierzyk. Większość nowych form jest rozmnażana w warunkach laboratoryjnych pracochłonną metodą kultur tkankowych, dlatego są one droższe niż odmiany proste uzyskiwane z nasion. Wydatek się jednak opłaca, bo kwitnienie jest znacznie bujniejsze.

W mieszkaniu eksponujemy pierwiosnki na jasnym i niezbyt ciepłym stanowisku. Podłoże trzeba utrzymywać w umiarkowanej wilgotności. Rośliny najlepiej podlewać od dołu, czyli przez podstawek, bo nowe pierwiosnki są wrażliwe na przemoczenie. Jeżeli otrzymają zbyt wiele wody, będą gnić. Aby pobudzić do rozwoju ukryte pąki, należy na bieżąco obrywać przekwitłe kwiaty. Zasilanie nie jest zwykle konieczne, bo hodowcy dbają, aby rośliny były w szkółce dobrze odżywione.  

Na taras pierwiosnki możemy przestawić, gdy miną mrozy. Rośliny dobrze wypadają pojedynczo i w grupach. Można je łączyć z narcyzami, cebulicami, śniedkiem, niezapominajkami. Ładnie wyglądają w towarzystwie traw.