Polska leży w strefie przejściowej klimatu umiarkowanego. Nad naszym krajem ścierają się wpływy klimatu oceanicznego od zachodu i kontynentalnego ze wschodu. Wynikiem tych procesów jest duża zmienność zjawisk atmosferycznych.

Dobrym przykładem jest przebieg zimy 2011-12. Napływające z zachodu ciepłe powietrze utrzymywało się nad Polską prawie do końca stycznia. W grudniu średnia temperatura była wyższa od normy wieloletniej o 2-4°C, a w styczniu przynajmniej o 1°C. Mroźne powietrze pojawiło się we wschodniej Polsce dopiero pod koniec stycznia. 

 

 

Taka pogoda zaskoczyła rośliny. Ucierpiało wiele bylin i krzewów, m.in. hortensje i hibiskusy. Szczególnie mocno kaprysy aury dokuczyły różom. Długi okres łagodnej pogody od listopada do stycznia sprawił, że odmiany powtarzające kwitnienie przedwcześnie rozpoczęły wegetację. Wystarczyły 2-3 mroźne tygodnie w lutym, aby ich pędy przemarzły.

Uszkodzone przez mróz róże nie zawsze są stracone. Najpierw należy zastosować mocne cięcie. Przemarznięte pędy poznamy po brązowej barwie kory. Jeżeli przytniemy pędy radykalnie, być może roślina wypuści świeże odrosty. Oczywiście, nie należy dopuszczać do szkodliwego oddziaływania mrozu, dlatego warto zdobyć się na staranne zimowe zabezpieczenia przeznaczone specjalnie dla róż. Najważniejszymi i najpowszechniej stosowanymi sposobami ochrony są kopczykowanie ziemią i otulanie włókniną.

Efektywna uprawa róż

Zbyt szybka rezygnacja z przemarzniętych krzewów nie jest wskazana w przypadku odmian kwitnących późno. Te róże są na wiosnę dosyć leniwe, dlatego nie rozpoczynają wegetacji natychmiast, gdy nadejdą ciepłe dni. W tej grupie bardzo cenione są odmiany ‘Charisma’, ‘Bremer Stadtmusikanten’ i ‘Baronesse’. 

Nawóz organiczny, którym zasilimy róże po cięciu pędów w kwietniu, zapewni krzewom regularne dawki  substancji odżywczych przez cały okres wegetacji. W ten sposób możemy spokojnie zrezygnować z letniego nawożenia. Także niepotrzebne będzie często zalecane jesienne zasilanie nawozem ze zwiększonym udziałem potasu. Maty trzcinowe lub wiklinowe są dobrym pomysłem na ochronę bardziej wymagających pnących róż przed wiatrami i mocniejszym nasłonecznieniem. Stosując się do tych rad, pomożemy naszym różom przetrwać w dobrej kondycji kaprysy zimowej aury.

Co szkodzi naszym różom?

Fale mroźnego powietrza z północy lub ze wschodu potrafią mocno zaszkodzić naszym różom. Wiatry te są szczególnie niebezpieczne, gdy nadchodzą po wielu dniach umiarkowanie zimnej pogody.

Na zimowe wybryki aury najbardziej narażone są róże angielskie. Zostały one wyhodowane w regionach o łagodnych zimach z najwyżej kilkustopniowymi mrozami. W sprzyjających warunkach budzą się bardzo szybko i bywa, że soki w ich tkankach zaczynają krążyć już w styczniu.

Dlatego lutowe mrozy mogą im bardzo dokuczyć. O wrażliwości róż na zimno decydują nie tylko uwarunkowania genetyczne. Duże znaczenie ma stanowisko. Krzewy przy południowej ścianie narażone są na przemarzanie. Jasna ściana domu odbija dużo światła słonecznego. Ogrzane róże szybciej rozpoczynają wegetację. Aby uniknąć strat, sadźmy róże kwitnące późno. Doskonałą ochroną jest kopczykowanie.

Na jeden krzew potrzeba 3-5 litrów kompostu. Wysokopienne róże możemy otulić przewiewną włókniną. Róże pnące okrywamy matą wiklinową lub bambusową do wysokości 2 metrów. Chroni ona jednocześnie przed wiatrem i słońcem. Pamiętajmy, że ostatnią dawkę nawozu należy rozsiać do połowy czerwca.

Przemarznięte pędy ścinamy na wysokości około 3 centymetry nad ziemią. Taki drastyczny zabieg ratuje nawet do 90% uszkodzonych róż.