Jesień to dla każdego działkowicza czas zbierania plonów. Nie ma nic przyjemniejszego niż zrywanie dorodnych owoców i warzyw tak pieczołowicie pielęgnowanych od wczesnej wiosny. Mnie samej sprawia to ogromną radość, choć jednocześnie mam świadomość, że teraz, jesienią, czeka mnie pracowity okres. Wiem, że jeśli w przyszłym sezonie chcę mieć kolejne smaczne i zdrowe zbiory, muszę odpowiednio przygotować glebę pod ich uprawę. Czytelnikom mojego ulubionego miesięcznika chcę opisać, w jaki sposób to robię.

Po przeprowadzonych zbiorach w pierwszej kolejności spulchniam grządki, pozostawiając na nich resztki roślinne. Kiedyś przeczytałam, że jest to ważne, bo w ten sposób przerywa się parowanie wody z gleby. Poza tym rozkładające się odpady organiczne wzbogacają ziemię w próchnicę i składniki mineralne.

Bardzo ważnym elementem prac jesiennych jest odpowiednie użyźnienie podłoża. Najprostszym, najskuteczniejszym i najbardziej ekologicznym sposobem na to jest wysianie zielonych nawozów. Większość z nas stosuje poplony czy też międzyplony, czyli przekopuje rośliny przed nadejściem mrozów. Ja mam lepszą metodę – pozostawiam je na zimę. Ten zabieg fachowcy nazywają mulczowaniem gleby. W większości opracowań przekonują, że ma to wiele zalet, wśród nich dwie podstawowe:

  • osłonięta ziemia jest chroniona przed działaniem niekorzystnych czynników zewnętrznych,
  • nasze grządki są wzbogacone w substancje organiczne i składniki pokarmowe.

Rośliny, wysiane pod koniec lata i pozostawione przez zimę, tworzą zwartą darń. Wiosną, mocno przemarznięte, stanowią warstwę naturalnej ściółki, tzw. mulcz. Sama najczęściej w tym celu wysiewam seradelę. W porównaniu z innymi roślinami motylkowatymi nie ma zbyt wysokich wymagań, co do podłoża. Ma także tę właściwość, że podczas suszy potrafi wstrzymać wegetację, aby potem w sprzyjających warunkach (deszcz) ją wznowić. Jedynym minusem może być cena nasion, ale nie jest ona bardzo zaporowa, jeśli w grę wchodzi nieduża powierzchnia. Niemniej zdaję sobie sprawę z tego, że większość koleżanek – emerytek wybiera na poplon wykę lub łubin, bo są tańsze. Dla porównania: w tamtym roku za kilogram nasion seradeli płaciłam 14 zł, 5 kg wyki kosztowało wtedy 25 zł, a 10 kg łubinu – 36 zł. Moja działka ma niecałe 500 m², więc kilogram nasion w zupełności wystarcza. Jeśli jednak w danym roku mam sporo wydatków, to także wybieram inne gatunki. Seradelę (bądź inne rośliny) wysiewam pod koniec sierpnia lub na początku września. Przed zabiegiem grządki lekko przekopuję i wyrównuję. Po siewie poletko zagrabiam, a nasiona przykrywam warstwą gleby, żeby zapewnić im optymalną wilgotność. Zawsze dokładnie czytam wskazówki producenta, bo ilość nasion potrzebna na daną powierzchnię jest inna dla różnych gatunków. Zwiększa się też, gdy opóźniamy siew lub mamy słabszą glebę.

Na wiosnę mulcz mieszam z wierzchnią warstwą gleby. Do tak przygotowanego podłoża wysadzam rozsady lub wysiewam nasiona warzyw. Być może zainteresuje to początkujących ogrodników, ale czytałam niedawno, że nowatorską metodą stosowania poplonów jest siew wprost w nieuprawnioną glebę. Nie ingeruje się wówczas w jej strukturę. No i na pewno jest to mniej czasochłonne.

Zofia Dobrowolska

PRZEPIS NA OGRÓD

Warto mulczować

Ten zabieg jest szczególnie ważny na glebach piaszczystych. Dostarcza bowiem materii organicznej oraz pomaga regulować właściwości wodne gleby. Podobnie na terenach pochyłych zastosowanie zielonej ściółki ogranicza procesy erozyjne, zatrzymuje wodę i śnieg, zapobiega wymywaniu cennych składników.
Roślinami polecanymi do mulczowania są:

  • gatunki jare, które zimą przemarzają – łubin żółty, peluszka, bobik, seradela, wyka jara, rzepak jary, gorczyca, facelia błękitna,
  • gatunki ozime (nieprzemarzające) – wyka kosmata, rzepak ozimy, żyto ozime.

Gdy jako poplon zastosowaliśmy gatunki ozime, to wiosną najpierw musimy je skosić i rozdrobnić, a następnie przekopać na głębokość około 20 cm.