Jesteśmy właścicielami Pusi, która uwielbia wylegiwać się wśród roślin w naszym ogrodzie. Na początku wyrządzała nam trochę szkód. A to zniszczyła wschodzące roślinki, tarzając się po nich, a to załatwiła się w świeżo spulchnionej ziemi na warzywnej grządce, a to upolowała ptaszka. Gdy Pusia dorosła, pojawili się też zalotnicy, którzy znaczyli teren w różnych częściach naszego ogrodu. Chcę więc napisać, jak sobie z tym radziliśmy.

  1. Przede wszystkim kotu trzeba poświęcić trochę uwagi i go wychować. Zanim jednak Pusia nauczyła się określonych zachowań, stosowaliśmy środki zaradcze.
  2. Zabezpieczyliśmy drzewa, na które zwykle wskakiwała nasza kotka, specjalnymi kołnierzami. Z cienkiego plastiku o powierzchni 1 m2 wyciąłem okrąg o promieniu 90 cm, a w środku drugi o promieniu dopasowanym do obwodu drzewa, które zabezpieczałem. Wycięty kołnierz przeciąłem. Zrobiłem kilka takich osłon. Pozakładałem je na drzewa na wysokość ok. metra od ziemi. Formowałem je na kształt stożków rozszerzających się ku dołowi. To zniechęciło naszą pupilkę do polowań.
  3. Karmnik dla ptaków przeniosłem w mniej atrakcyjne dla kotki miejsce i postawiłem go na metalowym słupku.
  4. Świeżo posiane roślinki żona zabezpieczała tunelem z gałązek świerka, by sadzonki miały czas podrosnąć.
  5. Chcieliśmy też wymusić na Pusi, by częściej przebywała w konkretnych częściach ogrodu. I tam żona siała kocimiętkę. Większość kotów za nią przepada, bo zawiera ona kocie feromony.
  6. Kocury odstraszamy specjalnym środkiem kupionym w sklepie zoologicznym. Jest on skuteczny, ale dość drogi. Butelka 100 ml kosztuje 70 zł.

Edward Rakowiec