Zbieram wasz „Przepis na Ogród” od pierwszego numeru. Poręczny format i zawartość czasopisma bardzo mi odpowiadają. Brawo, tak trzymajcie!

Smutnie się uśmiechałam, czytając, ile szkód na działkach robią lokalne powodzie. Ja też odczułam skutki tego żywiołu. Wylała wówczas mała rzeczka, ale woda utrzymywała się przez prawie dwa tygodnie. Z dawnej działki nie zostało nic. Większość roślin po prostu zgniła.

Uporządkowanie ogródka po powodzi wymagało sporo czasu i pracy. Przekopałam i odkaziłam ziemię. Było jednak smutno i pusto, więc rozweseliłam ogródek naniesionymi przez wodę korzeniami oraz słomianymi ludzikami i grzybkami.

Ciągle mi wyrastają uporczywe chwasty, odporne na środki chemiczne. Czeka mnie z nimi żmudna walka. Trzeba je będzie spalić, bo na kompostownik na pewno się nie nadadzą.

Póki co moje oczy cieszą kolorowe dekoracje, które poustawiałam w ogrodzie. Dzięki nim zrobiło się raźniej i weselej. Taki „ogrodniczy zabieg” polecam wszystkim poszkodowanym przez żywioł działkowiczom. Od razu na sercu zrobi się wam lżej.

Irena Jasicz