Mieszkamy na wsi i mamy dom ogrzewany drewnem i węglem. Z przechowaniem czarnego kruszcu nie było problemu – zmieścił się w garażu – ale na drewno zabrakło już miejsca. Dopiero co udało nam się uprzątnąć resztki po budowie – deski, resztki krokwi, łat itd. na jedną stertę i okazało się, że jest tego całkiem sporo!

Nie jestem stolarzem, ale lubię majsterkować. Wszystkie elementy, które na pierwszy rzut oka nadawały się do wykorzystania, zmierzyłem i spisałem na kartce. Następnie poszperałem w Internecie i poczytałem, jak mogą wyglądać drewutnie. Potem już tylko kartka papieru, ołówek i kalkulator. W kilka godzin miałem gotowy projekt, który wykorzystywał pozostałości ze sterty. Okazało się, że muszę dokupić dosłownie pół kubika desek, śruby i blachę na dach. Po wizycie w składzie budowlanym rozmiary drewutni skorygowałem jeszcze o 10 cm. Dzięki temu kupiłem znacznie tańszą blachę z wzorem zbliżonym do dachówki na garażu.

Wreszcie przystąpiłem do prac. Wykopałem 6 dołków o wymiarach 0,25 x 0,25 m, głębokich na 1,2 m, co ok. 1,5 m. Długość jednego boku drewutni to ok. 4,5 m, szerokość – 2,2 m. Dołki zalałem betonem z betoniarni (B20), w którym od razu zatopiłem kotwy mocujące. Gdy już miałem projekt, skręcenie konstrukcji okazało się dość proste. Najwięcej czasu pochłaniało docinanie elementów oraz struganie desek. Przydał się dawno już kupiony na wyprzedaży strug elektryczny. Po dwóch dniach pracy z moim tatą drewutnia była gotowa. Pozostała jeszcze kosmetyka – impregnacja.

Zbudowanie tej drewutni miało same zalety: nie zalegają nam już pozostałości po budowie, mamy porządek w ogrodzie, a w budynku zostało jeszcze trochę miejsca na narzędzia. Ach, z punktu widzenia żony jeszcze jeden plus: "przydał się w końcu  ten zalegający strug". Teraz myślę, jak estetycznie, ale niedrogo, wykończyć na szybko zrobione beczki na wodę do podlewania ogrodu. Może znajdę jakąś inspirację w "Przepisie na Ogród" albo na waszej stronie www?

 Paweł Jończyk