Na wiosnę kwitnie wiele krzewów, wśród nich kaliny. Są one tak szczególne, że – moim zdaniem – nie powinno ich zabraknąć w naszych ogrodach. Jedną z najpopularniejszych jest kalina koralowa. Jej cechą charakterystyczną są białe,
kuliste kwiaty. Przypominają duże pompony. Niektóre okazy mają średnicę nawet 20 cm!

Jesienią krzew nie zawiązuje owoców, a jego liście zmieniają kolor na purpurowoczerwony. Niestety, niezwykłe kwiaty często zasiedlają mrówki, a wraz z tymi szkodnikami –  mszyce. Staram się walczyć z nimi metodami ekologicznymi, lecz gdy jest ich więcej, sięgam po środki chemiczne.

Skorzystałam z rady pani Teresy Narloch („Przepis na Ogród” 05/2010), która mszyce zwalcza roztworem z sody. Muszę przyznać, że to dość skuteczna metoda.

Inne kaliny kwitną nie tylko na biało, ale także na różowo. Wiele z nich, m.in. odmiany kaliny: 'Dawn', Burkwooda, japońska, angielska, koreańska, sztywnolistna czy hordowina, rośnie u mnie nad stawem. Oprócz wspomnianej koralowej, która jest już dużym drzewkiem, pozostałe są jeszcze młode i wymagają zabezpieczenia przed mrozem i wiatrem – zwłaszcza odmiany azjatyckie. Lubię je wszystkie, ale największą sympatią darzę kalinę Burkwooda oraz kalinę japońską 'Popcorn'.

Ta pierwsza rozwija białoróżowe, pięknie pachnące kwiaty. Rośnie w oczach i nie wymaga żadnych zabiegów pielęgnacyjnych. Z kolei odmiana 'Popcorn' jest bardzo delikatna i wrażliwa na zmienne warunki pogodowe. Zachwyca jednak nie tylko kwiatami, ale również nietypowymi liśćmi – mocno unerwionymi i pięknie przebarwiającymi się na jesień.

Ciągle poszukuję nowych, ciekawych odmian kaliny. Zachęcam też wszystkich do odkrywania uroków tego krzewu.

Anna Witkowska