Maj i czerwiec to dobry okres, żeby spróbować swoich sił i zacząć samodzielnie rozmnażać rośliny. Nie jest to wcale takie trudne. Mówi się, że trzeba mieć do nich rękę. Z jednej strony to prawda, ale trzeba też być cierpliwym i po prostu spokojnie czekać na rezultaty pracy.

Od pewnego czasu zajmuję się nadawaniem form piennych różnym roślinom w naszym ogrodzie. Krzewy co prawda wyglądają pięknie, ale dużo efektowniejsze są z wyeksponowanym długim pniem. Taka forma sprawdza się szczególnie w małych ogrodach, bo można pod nią posadzić inne rośliny. Drzewko przy okazji stworzy dla nich parasol ochronny.

Formę pienną nadaje się w dwojaki sposób. Pierwszy z nich to systematyczne usuwanie bocznych odrostów i w miarę wzrastania rośliny prowadzenie jednego przewodnika. Mam na to własną metodę. Na wiosnę z dużych roślin pobieram długie jednoroczne przyrosty.

W zależności od tego, jak długi pęd przygotujemy, tak wysoką roślinę będziemy mieć później. Następnie skracam jej wierzchołek i obrywam wszystkie boczne przyrosty, pozostawiając tylko kilka u góry (będą to gałązki, którym pozwolimy się rozwijać). Pęd umieszczam w ukorzeniaczu i sadzę w ogrodzie w miejscu dosyć wilgotnym i cienistym. Po roku roślina jest już ukorzeniona. Trzeba pamiętać tylko o tym, aby ją systematycznie podlewać i na bieżąco usuwać boczne przyrosty, które będą się cały czas pojawiały.

W szkółkach można kupić szczepione rośliny, ale są dość drogie. Osobiście wolę poświęcić trochę czasu i spróbować uzyskać je za darmo. Krzewy, które polecam na formy pienne to m.in. krzewuszki, róże, forsycje, pęcherznice oraz derenie.