Większość doniczkowych egzotyków musi trafić do zimowej kwatery przed pierwszymi nocnymi przymrozkami. Co bardziej wytrzymałe rośliny, jak oleander, wawrzyn czy szorstkowiec, mogą pozostać na wolnym powietrzu nieco dłużej.

Ketmia, róża chińska, bugenwilla czy plumeria (frangipani) mogą przemarzać już w temperaturach poniżej 8°C. Szkody mrozowe łatwo poznać – na liściach pojawiają się niekształtne brązowe lub czarne plamy. Często, czego nie widać, porażone są także korzenie. Wówczas rośliny trzeba wysadzić z doniczki i po wycięciu chorych korzeni przesadzić do mniejszych pojemników.

   

Przed przeniesieniem roślin do kwatery trzeba koniecznie sprawdzić, czy nie są zaatakowane przez szkodniki. Ślimaki i gąsienice możemy wyzbierać ręcznie, mrówki wypraszamy, stosując kąpiel wodną. Tarczniki i przędziorki zwalczamy specjalistycznymi środkami ochrony.

Przez cały okres zimowania należy utrzymywać w doniczkach stałą wilgotność podłoża; roślin nie można ani przesuszać, ani zalewać (na nadmiar wody wrażliwe są zwłaszcza bugenwille). Cięcie nie jest w zasadzie wymagane, chyba że rośliny nie mieszczą się w kwaterze. W pozostałych przypadkach lepiej ciąć dopiero od wiosny.

Od września już nie zasilamy. W kwaterze wiele roślin zaczyna zrzucać liście. To nie objaw choroby, lecz sposób na przystosowanie się do gorszych warunków oświetleniowych. Tak zachowują się m.in. hibiskus i lantana. Fundamentalne znaczenie ma temperatura, jednak nie powietrza, a podłoża. Najlepiej, by doniczkowy termometr wskazywał powyżej 12°C.