Mam w swoim ogrodzie sporo tui 'Holmstrup'. Sadzonki pierwszych krzewów kupiłam. Rosły bardzo szybko. Pewnej wiosny zauważyłam, że na ściółce pod nimi pojawiły się nieznane mi roślinki. Ich wygląd nic mi nie mówił, ale gdy jedną z nich zerwałam i roztarłam w dłoni, pachniała jak tuja.

Rozmnażanie tui

Młode rośliny przepikowałam do ogrodu, by zobaczyć, co z nich wyrośnie. Już jesienią przekonałam się, że są to rzeczywiście tuje. Było to kilka lat temu. Od tamtej pory zajęłam się amatorsko rozmnażaniem tych krzewów.

  • Jesienią zbieram nasiona z szyszek, a wiosną wysiewam je do małych doniczek.
  • Siewki pikuję potem w kilku rzędach w ogrodzie. Po trzech latach można je już sadzić na stałe miejsce i w zależności od potrzeby tworzyć żywopłoty lub kompozycje z różnymi kwiatami.
  • Tuje łatwo się przycina i formuje z nich różne kształty i figury.

Pielęgnacja i zasilanie

Z mojej dwunastoletniej obserwacji ogrodu wiem, że nie należy często nawozić i podlewać tui ani innych drzew iglastych. Rośliny przyzwyczajają się do tego, że je dokarmiamy i potem same nie starają się przetrwać. Gdy na przykład w którymś roku nie dostarczymy takiej roślinie nawozu, to stanie się ona słabsza i mniej odporna na choroby. Z kolei gdy przesadzimy z podlewaniem, mogą pojawić się infekcje grzybowe, pleśń lub gnicie korzeni.

Swoją plantację zasilam tylko raz w roku – na wiosnę – nawozem granulowanym, wieloskładnikowym, przeznaczonym do roślin iglastych. Krzewów w zasadzie nie podlewam, ponieważ wokół nich ułożyliśmy z mężem podłoże z kory, która utrzymuje wilgoć. Staram się także nie stosować żadnych środków chemicznych. Wprawdzie zwalczają one choroby i niszczą szkodniki, ale również osłabiają rośliny.

Sadzonki tui wykorzystuję na żywopłot i chętnie rozdaję rodzinie oraz znajomym.

Alicja Klejmont