Mam dość duży ogródek ziołowy i lubię wszystkie potrawy doprawiać tzw. świeżyzną. Te rośliny nie tylko wzmacniają smak naszego jedzenia, ale mają również mnóstwo właściwości zdrowotnych.

Na co uważać?

Warto jednak mieć świadomość, że w ziołach znajduje się też wiele niebezpiecznych związków chemicznych. Dlatego kiedy byłam w ciąży, unikałam herbatek i tabletek ziołowych. Wyczytałam, że na przykład podbiał i żywokost zawierają związki, które mogą spowodować wady rozwojowe u dziecka.

Wiele ziół ma również w swoim składzie sterydy, które niekorzystnie wpływają na rozwój płodu lub dziecka karmionego piersią. Gdyby coś się stało mojemu maluszkowi, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.

Co można, a czego nie można jeść?

Dlatego będąc w ciąży, lepiej odstawmy większość ziół, ponieważ mogą one powodować skutki podobne, jak przy zażywaniu silnych leków. Całkowicie bezpieczne są: natka pietruszki, koperek, szczypiorek i bazylia.

Ale już tak popularne ziółka, jak mięta lub tymianek są niewskazane dla kobiet w ciąży i małych dzieci, a szałwia i krwawnik mogą wywołać skurcze macicy. Są to zresztą zioła, które każdy powinien stosować z dużą rozwagą.

Wszystkim przyszłym mamom polecam eteryczny olejek pomarańczowy. Kilka jego kropel na wodzie podgrzewanej w specjalnym kominku do aromatoterapii poprawia samopoczucie i skutecznie zapobiega nudnościom.

Bardzo dobry jest też świeży imbir w niewielkich ilościach. Plasterki imbiru miażdżymy i odciskamy sok, który dodajemy do herbaty (najlepiej zielonej). Można też po prostu zetrzeć odrobinę imbiru bezpośrednio do napoju. Pozdrawiam wszystkie „duże brzuszki”!

Joanna Kuśnierz

Uwaga! Zioła to także leki!

W diecie kobiet ciężarnych i małych dzieci warto wystrzegać się dużych ilości: lubczyku, senesu, rozmarynu, arcydzięgla, żywokostu, ogórecznika i piołunu. Nie należy też używać olejków eterycznych z: szałwii, mirry, hyzopu, mięty, kopru włoskiego, róży, rozmarynu i majeranku.