Jeszcze półtora roku temu byłam zagorzałym przeciwnikiem grzebania w ziemi-jak nazywałam prace w ogrodzie. Czas jednak weryfikuje nastawienie i to, co kiedyś było niemożliwym, staje się namacalnym. Iskierką w budowaniu mojej ogrodniczej pasji było dziecięce marzenie o niewielkim ogródku skalnym. I tak zaczęło się pozyskiwanie kamieni, przygotowywanie gruntu , no i ...zakup roślin. Ubóstwiam rojniki i ich kolekcja jest coraz okazalsza, ale okraszam je rzadkimi bylinami i chyba pozyskiwanie ich sprawia mi największą przyjemność.Pięknie prezentują się:szarotka, pierwiośnik, miecznica, dzwonki dalmatyńskie i karpackie, delospermy, goryczki , miniaturowe rododendrony. Jest kącik traw...jest nieśmiały zakątek hostowy... jest trudna do okiełznania rabatka pod orzechem włoskim, gdzie dominują żurawki i brunery, Ostatnią miłością stały się pierwiosnki, z pewnością będzie ich coraz więcej. Wiosną pojawiły się budlee i z ciekawością oczekuję, kiedy staną się motylim gościńcem. Na życzenie domowników stworzyłam zielnik, który dostarcza nam aromatycznych smaków. Roślin wciąż mi mało, zagospodarowuję każde miejsce, i tak "stary" skalniak ma towarzystwo tegorocznego, równie urodziwego. Zacisze zmienia się co rusz...jedne kwiaty sezonowo ustępują miejsca innym...wiosną alejkę okraszają barwne tulipany, latem króluje tam wonna lawenda.To magiczne miejsce ewoluuje, ukazując całą swoją krasę i ciesząc moje oczy. Ciszę i prywatność gwarantuje nam to, że cały ogród od ulicy odgrodzony jest krzewami :irgą, rododendronem, krzewuszką, tawułą i wierzbą Hakuro, a stare sosny sprawiają,że czujemy bliskość sąsiadującego z nami lasu. Wśród roslin jest też miejsce do rekreacji dla wszystkich członków rodziny...ale ja odpoczywam w nim, oddajac sie pracom pielęgnacyjnym. To mnie niebywale wycisza i relaksuje...bo "W ogrodzie moich marzeń każdy kwiat pachnie szczęściem..."
Komentarze