Ogród, który założyłam sześć lat temu wciąż się rozrasta. W każdym sezonie pojawiają się w nim nowe rośliny. Kocham byliny. I choć jest przy ich pielęgnacji najwięcej pracy, nie wyobrażam sobie, by mogło ich zabraknąć w moim królestwie. Kolory, które szczególnie lubię to róż i niebieski. Dlatego w ogrodzie to one wiodą prym. Nie brak oczywiście innych barw: pomarańczowy, żółty, czerwony też znalazły tu miejsce. Niezwykle cieszę się, że w ogrodzie zaczęły się pojawiać zwierzęta. Skalniak upodobały sobie jaszczurki, pod jednym z kamieni swoją kryjówkę ma ropucha, miododajne jeżówki i rozchodniki roją się od skrzydlatych gości - pszczół, bąków i motyli. W gęstwinie tuj gniazda zakładają ptaki, które swym śpiewem każdego ranka napełniają me serce radością. Ogród jest dla mnie i mojej rodziny miejscem, w którym spędzamy każdą wolną chwilę. Ja zajmuję się roślinami: sadzę, przesadzam, dokarmiam,pielę, przycinam, mąż i syn wykonują prace związane z wyposażeniem ogrodu w elementy małej architektury: samodzielnie zrobili altanę ławki, huśtawkę, grilla, podjazd, itd. Chętnie odwiedzają nas znajomi - ogród tętni życiem niemal bez przerwy. Gdy zdarzają się chwile spokojniejsze, uwielbiam wylegiwać się na hamaku, patrzeć na rośliny, słuchać odgłosów ogrodu. Dzięki wielkiej rozmaitości roślin mam możliwość odkrywać i podziwiać ogród wciąż na nowo. Niemal co tydzień zmienia się on, jest dynamiczny. Nasadzenia tak zaplanowałam, że o każdej porze nie brak w nim kolorów: jedne rośliny przekwitają, a na ich miejsce pojawiają się inne, równie zachwycające. Mój ogród żyje od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Kolorowy taniec rozpoczynają krokusy, potem tulipany, żonkile i narcyzy, następnie budzą się do życia kolejne byliny - mam ich ponad 150 gatunków - a późną jesienią żegnają mnie kolorowe wrzosy, róże, astry, żurawki i pięknie przebarwiające się liście winobluszczu.
Komentarze