Ogród, o którym tak marzyliśmy, dziś jest centralnym punktem naszego rodzinnego życia. W nim pracujemy, w nim wypoczywamy, w nim przyjmujemy gości, a przede wszystkim w nim gromadzimy naszą rodzinę, dzieci, wnuki i zwierzęta. Mogę więc powiedzieć, że to już drugie pokolenie, które w naszym ogrodzie wychowujemy. Bo w końcu jak można nazwać to, że te najmłodsze pociechy, nasze kochane Wnuczki, przebywają w tym ogrodzie więcej niż w domu? To tu poznają przyrodę, odkrywają jej uroki i chłoną ją całym sobą. A przy okazji zadają setki pytań, które rodzą się w ich ciekawych Świata główkach.... Babciu, a co to za kwiatek? A jak nazywa się ten kolorowy motyl? A kiedy będziemy razem z tobą plotły wianek? Dziadku, a kto wykopał oczko? Wspólnie z Mężem staramy się na to wszystko odpowiadać, cierpliwie tłumaczyć wszystkie sprawy, bo wiemy, jak tak ta wiedza jest naszym Wnuczkom potrzebna. Jak z tych małych historii budują swój własny obraz otaczającego Świata, i jak ważne jest to dla ich właściwego rozwoju oraz ugruntowania poszanowania dla przyrody. Czasami spotykam się z takim pytaniem: co jeszcze jest Ci potrzebne do szczęścia? Odpowiadam: zdrowie, zdrowie dla mojej rodziny i dla mnie, bo bez niego nie będzie pięknego ogrodu ani radości w naszym domu.
Komentarze